Kolejną refleksję w ramach wakacyjnego cyklu „Prymas Wyszyński i My” nadesłała Anna Marchlik z bydgoskiego Oddziału Stowarzyszenia. Tradycyjnie zapraszamy do lektury oraz zachęcamy do nadsyłania swoich refleksji związanych z kard. Stefanem Wyszyńskim, które publikujemy z okazji zaplanowanej w tym roku beatyfikacji.
Urodziłam się na początku 1981 r. i dramatyczne dla Polaków wydarzenia tego roku były mi znane przede wszystkim z opowiadań rodziców i dziadków. Zamach na Papieża, śmierć Prymasa i wybuch stanu wojennego wydarzyły się, kiedy miałam zaledwie kilka miesięcy. Mijały lata, ukazywały się książki, artykuły i filmy z tych wydarzeń.
W naszym Stowarzyszeniu podczas spotkań dużo rozmawiano o Prymasie, majowe pielgrzymki na Jasną Górę też były Jemu poświęcone. Z racji wieku w tych wydarzeniach nie mogłam w większości uczestniczyć, jednak przyszedł rok 2001, który w Polsce obchodzono jako „Rok Prymasa Stefana Wyszyńskiego”, kiedy to w naszym Stowarzyszeniu niemal wszystkie spotkania były Jemu poświęcone. Jedno z nich było bardzo nietypowe, bo w bydgoskiej farze miałam opowiedzieć o Nim pierwszokomunijnym dzieciom.
Wykonałam wówczas skromny fotoalbum, specjalne jadąc w połowie kwietnia 2001 r. do Warszawy, aby sfotografować obiekty związane z Prymasem. Byłam krótko po maturze i Warszawę znałam dość dobrze, więc zaplanowaną wcześniej trasę zrealizowałam w kilka godzin. Na początku maja byłam gotowa do prelekcji i zademonstrowania fotoalbumu. Przeczytałam też sporo publikacji, które mi uświadomiły wielkość Prymasa.
Ulicą Miodową, gdzie znajduje się Dom Arcybiskupów Warszawskich dotarłam do Krakowskiego Przedmieścia pod pomnik Prymasa tuż przy kościele Wizytek, gdzie po Jego śmierci przez kilka dni wystawiona była trumna ze Zmarłym.
Niemal dokładnie 20 lat przed moim krótkim pobytem, „ostatni królewski pogrzeb” przeżywała cała Polska w niedzielę, 31 maja 1981 r. Krakowskim Przedmieściem w kierunku Archikatedry przemieszczał się żałobny wielotysięczny kondukt z ciałem Prymasa. Szłam tą trasą, mijając po drodze kościół św. Anny, mojej Patronki, z którym to kościołem Prymas również był związany. Wówczas uświadomiłam sobie, że w dniu pogrzebu Prymasa miałam zaledwie 3 miesiące.
Młodzi ludzie słuchali uważnie, potem zainteresowanym pokazałam zdjęcia.
Pomysłodawcą tego spotkania był śp. ks. prałat Zbigniew Maruszewski, ówczesny opiekun Oddziału Wojewódzkiego, jednocześnie proboszcz farnej parafii w Bydgoszczy.
Anna Marchlik