Beata Zembrzycka: Odwaga budzenia sumień – wywiad z ks. bp Wiesławem Alojzym Meringiem

Z ks. bp Wiesławem Alojzym Meringiem rozmawia Beata Zembrzycka, dyrektor Regionu Gdańsk-Toruń.

Nagroda Katolickiego Stowarzyszenia „Civitas Christiana” im. Włodzimierza Pietrzaka od lat promuje autorytety i pielęgnuje dobre postawy. Co to znaczy dziś być autorytetem? 

Dotykamy w tym pytaniu zasadniczego problemu czasów, w których żyjemy. Kiedyś autorytetem był nauczyciel, rodzic, ksiądz, w ogóle ktoś starszy. Dziś takie myślenie się skończyło, a tradycyjne rozumienie problemu zostało zakwestionowane. Może dlatego, że paradoksalnie budowanie autorytetu okazało się bardzo trudnym zadaniem. Prof. Władysław Stróżewski podkreśla, że trzeba na autorytet zasłużyć cechami obiektywnymi i w nieprzeciętnym stopniu wartościami, z których dwie są kluczowe: prawda i odpowiedzialność za jej przekazywanie. Nie jest ważny poklask, blichtr popularności, uznania. Autorytet musi pozostać niezależny, nie jest celebrytą schlebiającym gustom widzów, słuchaczy, czytelników! Taka jest różnica między autorytetem a wykreowanym sztucznie „autorytetem medialnym”. Ten prawdziwy dotyczy w pierwszym rzędzie wartości moralnychKażde kłamstwo podważa wartość autorytetu. 

Mogłem wielokrotnie doświadczyć tego, jak starannie, po długich dyskusjach, jury Nagrody im. Włodzimierza Pietrzaka wybiera laureatów Nagrody i bada, czy są autorytetami. To jest powód dla którego decyzje jury cieszą się zainteresowaniem i powagą. Bogu dzięki za taką postawę godną człowieka, który Nagrodzie patronuje! 

Wyższe Seminarium Duchowne we Włocławku otrzymało tegoroczną Nagrodę. Jak ksiądz biskup, jako osoba bezpośrednio zaangażowana w działalność Seminarium, odbiera to wyróżnienie?

Nie jest dziś modne mówienie o seminariach z szacunkiem. Ale przypomnę tylko, że ludzie, którzy stanowili Wyższe Seminarium Duchowne we Włocławku zdali wspaniały egzamin w XX wieku ze swojej wierności wobec Pana Boga i Ojczyzny: zaraz po odzyskaniu niepodległości przyczynili się do powstania KUL  jego rola w kształtowaniu postaw inteligencji polskiej jest ogromna, choć dzisiaj już nie tak przejrzysta, jak jeszcze w latach sześćdziesiątych i siedemdziesiątych XX wieku; a w czasie II wojny światowej absolwenci Seminarium Włocławskiego, jego alumni, profesorowie  za cenę krwi, pobytów w obozach koncentracyjnych (zwłaszcza Dachau) bez słów udowodnili swoją wierność Bogu, Ojczyźnie i prawdzie. 

A historia, jak szlachectwo, zobowiązuje i kształtuje dziś! Jestem szczęśliwy, że przyznana Seminarium Nagroda uznała i potwierdziła rolę, jaką Uczelnia Diecezjalna odegrała w przeszłości i umocniła nasze starania, by ta kuźnia powołań kapłańskich, świadoma chlubnej przeszłości odważnie wypełniała swoje zadania dziś i w przyszłości. 

Postać kardynała Stefana Wyszyńskiego ściśle związana jest z Włocławkiem. Jakie znaczenie dla przyszłego Prymasa Polski miał ten okres życia?

Pewnie takie, jak dla człowieka ma młodość. Przecież tu zaczęło się to, czym wypełnione zostało całe kapłańskie życie Sługi Bożego. Wychowany w pobożnej rodzinie, ukształtowany przez harcerstwo, zaczyna odnajdywać powołanie kapłańskie. Od 1918 r. zostaje uczniem Niższego Seminarium Duchownego we Włocławku, by po maturze wstąpić do Wyższego  mając 19 lat. W trudnych warunkach powojennych poważnie zachorował. Może jednak wezwała go Licheńska Matka Boża, by pokazać, jak silnie winien się z Nią związać, by wypełnić kapłańskie, biskupie i prymasowskie zadania? 

3 sierpnia 1924 r. w kaplicy Matki Boskiej w katedrze włocławskiej przyjmuje święcenia kapłańskie; wspomina i katedrę, i kaplicę z prawdziwym poruszeniem, a potem rusza na Jasną Górę. Maryjności uczył się w rodzinnym domu i właśnie we włocławskim seminarium. 

Tutaj także, ubogacony obserwacją życia zachodniej Europy, zwrócił pionierską uwagę na „kwestię robotniczą”: bieda, upokarzanie robotników, pomijanie ich ludzkiej godności, niesprawiedliwość społeczna  środki zaradcze widział w społecznym nauczaniu Kościoła. O robotnikach uważał, że to duszpasterze winni iść ku ich problemom, ku nim, a nie czekać na ich przyjście do Kościoła: siać Bożą naukę, która przyniesie plon, gdy Pan Kościoła o tym zadecyduje. Tej pracy miały służyć zajęcia w Chrześcijańskim Uniwersytecie Robotniczym, Chrześcijańskich Związków Zawodowych, w Prymasowskiej Radzie Społecznej, w publikacjach m.in. w najstarszym czasopiśmie teologicznym w Polsce, czyli „Ateneum Kapłańskim”. Ksiądz Prymas już przed wojną zwracał też uwagę na młodzież i pozyskiwanie jej dla Chrystusa.  

Jestem pewien, że wspomniane tu „doświadczenia włocławskie” wywarły ogromny wpływ na działalność Księdza Prymasa, jego zainteresowanie KUL-em, troskę o zwykłych wiernych, a zarazem o stałą, wierną tradycji refleksję naukową nad prawdami wiary. 

Jako dewizę swojej posługi ksiądz biskup przyjął słowa: „Iustitia,paxet gaudium” – „Królestwo Boże (…) to sprawiedliwość, pokój i radość w Duchu Świętym”. Jak słowa te prowadzą księdza biskupa w codziennej drodze, jak pomagają w wyzwaniach? 

Sprawiedliwość uważam za fundament życia społecznego  także Kościoła. Bez niej niemożliwy jest pokój, ani pełna radość wynikająca z realizowanych zadań. Wszystkie te cnoty bazują na prawdzie. I przełożonemu, i jego współpracownikom niełatwo jest służyć prawdzie i sprawiedliwości. Jeżeli ich jednak zabraknie, cała praca zacznie przypominać gigantyczne nieporozumienie. Boli nas przecież niesprawiedliwy sąd, kłamstwo, kpiny z prawdy, przewaga siły. Nieprzypadkowo Pan Jezus nazwał siebie Prawdą. Choć wierność prawdzie jest trudna i rzadko przynosi uznanie, poklask, to jednak wierność Chrystusowi zabrania dwuznaczności, moralnych kompromisów, braku odwagi; kierując się tymi ostatnimi bylibyśmy jak ta sól ewangeliczna, która nadaje się już tylko na wyrzucenie.

W laudacji podczas wręczenia Nagrody w 2017 r. podkreślono, że księdza biskupa cechuje bezkompromisowa odwaga w budzeniu sumień, zwłaszcza w reagowaniu na zjawiska społeczne. Sytuacja pandemii budzi niepokój wśród ludzi. Jakiego wsparcia moglibyśmy oczekiwać od duchownych? 

 Nie wiem, jak wierni oceniają swoich duszpasterzy w okresie pandemii; wydaje mi się jednak, że ogromna ich większość naprawdę zdała egzamin: kiedy utrudnione było gromadzenie się w świątyniach  weszli z nabożeństwami, różańcami, Mszą św. do sieci. Potem uświadamiając, że Msza św. w internecie jest ostatecznością – jak obiad podany na ekranie  zachęcali wiernych do powrotu. opinii moich prezbiterów wielu parafian doceniało to wszystko, co duchowieństwo robiło. Czy można było więcej i lepiej? Pewnie tak: ludzkie działania rzadko są bez skazy, najlepsze. 

Wsparcie ze strony duchowieństwa polega zawsze na tym samym: niesieniu w mroki życia światła Ewangelii; karmieniu i umacnianiu człowieka sakramentami oraz wyzwalaniu solidarności z ubogimi i bezradnymi ludźmi. Wydaje mi się, że duchowieństwo „zachowało się w ogromnej liczbie tak jak trzeba”. Niech nie ustaje w tych godziwych działaniach i nie zniechęca się w podejmowanych pracach! 

Wiele zadań stoi przed Kościołem w Polsce. Które z nich zdaniem księdza biskupa mogłyby być realizowane wspólnie ze świeckimi?

Pełnia Kościoła to świeccy (ich jest więcej) i duchowni. Żadne ważne działanie Kościoła nie dokona się bez współpracy obu podmiotów. Przepraszam, że wspomnę „Polskę pod Krzyżem”  to był modelowy przykład, jak wspaniałe potrafi przynieść owoce realizowane wspólnie  przez świeckich i duchownych – posłannictwo Kościoła.  

Najważniejsze pola tej współpracy dziś to rodzina, kultura, szkolnictwo, media. W wypadku małżeństw i rodzin ta sprawa jest oczywista – dotyczy świeckich. Kościół zaś musi promować teologiczną wizję małżeństwa i rodziny, ukazywać, że są one pomysłem Boga dla człowieka; podkreślać, że jedno i drugie są jak Kościół: jeden, święty, powszechny i apostolski. Jeżeli chrześcijanin chce ocalać swoje szczęście, dobro kraju i kontynentu, ocalić siebie i najbliższych od szaleństwa świata  niech próbuje budować te cechy małżeństwa i rodziny w swoim życiu. 

Kultura przeżywa dziś jeden z najpoważniejszych kryzysów: brzydota, antydobro, „słuszność ideologiczna” zastępująca prawdę. Antykultura zdominowała kulturę i ma do dyspozycji olbrzymie środki finansowe oraz przekaźniki medialne. Konsumpcja ważniejsza od twórczości; dyktatura poprawności politycznej tłumiąca dążenie do prawdy; „uzwierzęcenie człowieka; wyeliminowanie altruizmu, ofiary, nawet potrzeby kontaktu z drugim człowiekiem, usunięcie Boga z kulturowej przestrzeni  to niektóre bardzo złe znaki przekazywane jako wzorce człowiekowi. 

Ks. Janusz Stanisław Pasierb uważał, że kultura miała swój początek już w raju, w którym Bóg uczynił człowieka twórcą, zalecając mu troskę o świat, każąc nazywać rośliny i zwierzęta, przeżywać własną samotność i odkrywać potrzebą obecności tego drugiego Potrzebna jest tu współpraca świeckich: nauczycieli, rodziców, katechetów, wychowawców  z duchownymi. A można powiedzieć po prostu, jak potrzebna jest praca chrześcijan  wszak „do pełnego człowieczeństwa osoba ludzka dochodzi przez kulturę, czyli kultywowanie dóbr i wartości naturalnych” (Gaudium et spes, nr 53). 

Szkolnictwo: o jego znaczeniu mówi troska Kościoła od początku istnienia chrześcijaństwa. A że jest źle  mówią najrozmaitsze badania  choćby miejsce czołowych polskich uczelni w światowych rankingach. Niektórzy mówią, że przedwojenna matura, to tyle, co dzisiejszy doktorat. 

Dwie niezastąpione role szkół: uczyć i wychowywać. Nie wiem, czy możemy być zadowoleni i dumni z którejkolwiek. Stan wiedzy młodych Polaków ogranicza się najczęściej do… umiejętności posługiwania się komputerem. A z wychowaniem jeszcze jest znacznie gorzej. Czy zatem nie należy mądrze współpracować nad zmianą tej sytuacji? 

Widzę też ogromne pole współpracy świeckich z duchowieństwem w zadaniach samorządów: nawet jeżeli wybrani przedstawiciele organów samorządowych nie podzielają naszych poglądów, zawsze zostaje wiele płaszczyzn potrzebujących współdziałania dla dobra miasta, powiatu, gminy. 

Wreszcie media: to one szerzą prawdę lub relatywizm, przyczyniają się do pokoju społecznego lub chaosu; budują porozumienie lub szerzą pretensje, a nawet nienawiść. Obecność w nich ludzi odpowiedzialnych, obiektywnych, życzliwych, kompetentnych i widzących więcej, niż własny czy partyjny interes, jest szalenie ważna! Mądry, odpowiedzialny duszpasterz także i w tej sprawie będzie na wagę złota. 

To nie wszystko, dalece nie wszystko. Ale pewnie kilka dziedzin zupełnie podstawowych: Civitas Christiana w nich wszystkich jest bardzo obecna służąc bez wątpienia Kościołowi, Polsce, rodzinie, a przede wszystkim człowiekowi. Jest to praca, która nigdy nie przestanie być ważna! 

JE ks. bp Wiesław Alojzy Mering – Ordynariusz diecezji włocławskiej. Wieloletni przewodniczący Rady KEP ds. Kultury i Ochrony Dziedzictwa Kulturowego. Członek Kapituły Nagrody Katolickiego Stowarzyszenia ,,Civitas Christiana’’ im. Pietrzaka i laureat 70. Nagrody za ,,wkład w rozwój i ochronę dziedzictwa kulturowego, a także za odważną i bezkompromisową posługę pasterską’’.

Beata Zembrzycka