Jan Królewski: Kardynał Stefan Wyszyński – przywódca i przewodnik Narodu

Dzisiejszy artykuł z wakacyjnego cyklu „Prymas Wyszyński i My” został opracowany przez Jana Królewskiego – studenta Wyższej Szkoły Kultury Społecznej i Medialnej w Toruniu, który jako wolontariusz zaangażował się w wiele przedsięwzięć realizowanych przez Stowarzyszenie na Kujawach i Pomorzu. Zachęcamy do lektury!

Historie narodów niejednokrotnie przepełniają dni ciemności, czas głębokiego niepokoju i strachu, związanego z groźbą zniknięcia, brutalnego odcięcia od korzeni, a zatem porzucenia wielowiekowego dzieła tożsamości. Niebezpieczeństwo to może być postrzegane jako rodzaj testu. Wyzwania wymagającego heroicznego poświęcenia i pracy wielkiej rzeszy ludzi, złączonej w walce o zachowanie pamięci, rozumienia, języka – wszystkiego, co moglibyśmy określić mianem serca i duszy narodu.

Okres takiej walki został wielokrotnie doświadczony przez naszych rodaków, szczególnie na początku drugiej połowy XX wieku, gdy Polska stałą się areną wdrażania komunistycznego projektu „nowego człowieka” oraz marksistowskiej utopii. Wzmacniał się wówczas system zideologizowanego bezprawia, dążącego do okiełznania wszelkich  obszarów aktywności, takich jak nauka, religia oraz sztuka. Walka z podziemiem niepodległościowym, pamięcią narodową, prowadzenie sfingowanych procesów bazujących na bezpodstawnych oskarżeniach (jak w przypadku ks. Józefa Lelito), zacofanie gospodarcze, donosy, cenzura, a także nienawistna antykościelna kampania, obejmująca aresztowania, tortury, likwidację seminariów oraz bezkarne działania oszczercze – to wszystko stanowiło codzienność, naprzeciw której stanęli Polacy oraz Polski kościół. Nie dziwi zatem, że potrzebowano silnych przywódców, którzy przejęli by duchowe stery narodu, wskazali na rozwiązania, ścieżki i przeprowadzili przez ciemną dolinę komunistycznej opresji. Jedną takich osób, na których spoczęło brzemię ocalenia narodu, był bez wątpienia Prymas Tysiąclecia – Kardynał Stefan Wyszyński.

FOT. ARCHIWUM PK. Obchody Millenium Chrztu Polski, 17 kiwetnia 1966 r. Kard. S. Wyszyński i abp. A.Baraniak przed katedrą poznańska w towarzystwie dzieci ubranych w strój bamberski.

Należy wyraźnie podkreślić, że kardynał Wyszyński przejął przywództwo nad polskim kościołem w trudnych okolicznościach. Był mało rozpoznawalnym i najmłodszym spośród biskupów, gdy komunistyczny rząd przejął pełnię władzy, wyeliminował opozycję polityczną i rozpoczął agresywną, antykościelną kampanię, mającą na celu gruntowną laicyzację społeczeństwa tudzież marginalizację wpływu religii na życie społeczno-kulturowe kraju. Coraz częściej dochodziło do aresztowań duchownych, wieców i masówek poparcia antykościelnej polityki, zadecydowano również o likwidacji stowarzyszeń katolickich (1949), przejęciu instytucji Caritas (1950), przejmowaniu majątków kościelnych (1950), internowaniu bp. Kazimierza Kowalskiego (1950)[1], a także o rozpoczęciu akcji wewnętrznego rozbijania kościoła poprzez działalność „księży-patriotów” (od 1949) i stowarzyszenia „PAX”[2]. Władza z zapalczywością dążyła do podporządkowania sobie kościoła, który stanowił ostatnią nie-komunistyczną siłę w państwie. W 1950 doszło ostatecznie do rozmów między kościołem i państwem, podczas których zawarte zostało „porozumienie”. Kardynał Wyszyński szybko jednak zrozumiał, że rząd nie zamierza go przestrzegać, a walka komunistycznego rządu z kościołem dopiero się rozpoczęła.

Śmierć Stalina i walka o władzę na Kremlu nie złagodziła antykościelnej kampanii, która wręcz przybrała na sile[3]. Zaostrzono antyklerykalną retorykę, prowadzono stałą inwigilację i aresztowania, oskarżano o szpiegostwo (m.in. bp Kaczmarka), kolaborację Watykanu z Hitlerem i imperializmem zachodnim, forsowano składanie przez księży „ślubów na wierność PRL” oraz  przejęto „Tygodnik Powszechny”. Odpowiedzią biskupów na coraz ostrzejsze działania rządu był list „Non Possumus” (8 maja 1953 roku), w którym wymienili krzywdy wyrządzone kościołowi, zarzekając, że nie pozwolą na dalsze ustępstwa[4]. Wyraźny głos zabrał również kard. Wyszyński podczas uroczystości Bożego Ciała, wygłaszając kazanie o świętej autonomii kościoła i jego niezależności od państwa. Sprzeciw biskupów spotkał się z ostrą reakcję rządu, który zdecydował się na aresztowanie Prymasa (25 września 1953 roku), jako że w nim dostrzegano źródło oporu kościoła. Został oskarżony o wrogość wobec państwa, przewieziono go do Rywałdu, następnie do więzienia w Stoczku koło Lidzbarka Warmińskiego, Prudnika Śląskiego i Komańczy. Okres uwięzienia Prymasa trwał do 28 października 1956 roku. Do tego czasu Prymas pozostawał on pod ciągłą inwigilacją, ograniczono jego wpływ na kościół i proponowano zrzeczenie się funkcji kościelnych w zamian za „wygodniejsze odosobnienie w izolacji klasztornej”[5]. Równocześnie torturowano wielu biskupów, starając się na nich wymusić zeznania obciążające kard. Wyszyńskiego. Przykładem niezłomnej lojalności wobec głowy Polskiego kościoła był arcybiskup Antoni Baraniak, którego służby UB brutalnie przesłuchiwały aż 145 razy[6].

Uwolnienie Prymasa oraz nowe porozumienie z 1956 roku – nie oznaczało końca walki z kościołem. Rząd zdecydował się na zwolnienie i podjęcie rozmów ze względu na chęć przekonania do siebie szerszych mas, jednak nie zrzekł się ambicji upaństwowienia kościoła. Nieustannie utrudniano i dyskredytowali prace duszpasterzy, utworzono nawet Departament IV MSW, zajmujący się „wrogą działalnością kościołów oraz związków wyznaniowych”.

Kard. Stefan Wyszyński i kard. Karol Wojtyła. Fot. Archiwum Instytutu Prymasowskiego

Kardynał Wyszyński w celu podtrzymania jedności kościoła, przejął scentralizowany model zarządzania kościołem[7]. Otoczył się gronem zaufanych współpracowników, takich jak bp Choromiński, bp Dąbrowski, kard. Kominek czy kard. Wojtyła. Dążył do utrzymania niezależności od władzy komunistycznych, obecności wiary w życiu narodu (chociażby dzięki peregrynacji obrazu Matki Boskiej Częstochowskiej, Wielkiej Nowennie, przygotowaniach do obchodów Milenium), a zarazem starał się uniknąć rozlewu krwi[8]. Sam kard. Wyszyński pisał: „gdybym wiedział, że dla ratowania Narodu należałoby pójść na kolanach do KC, poszedłbym. Nie jest bowiem istotna moja osoba, a byt i przetrwanie Narodu”. Po Bogu największą miłością kardynała była bowiem Polska, którą powierzył Maryi.

Należy podkreślić, że kard. Wyszyński może być określany jako tytan pracy. Nawet  w trakcie uwięzienia nie poddał się i przestał on myśleć o narodzie, co zaowocowało napisaniem odnowionych Ślubów Jasnogórskich[9], które okazały się „potężnym programem odnowy społeczno-moralnej Narodu, mającym przygotować wiernych do obchodów Milenium Chrztu Polski”[10]. Jednoznacznie zobowiązywały one do obrony życia, rodziny, wychowania katolickiego, wierności małżeńskiej, walkę z pijaństwem, rozwiązłością oraz nienawiścią. Był to plan walki o katolicką tożsamość Polski, wyraz oporu przeciw komunistycznej opresji.

Posłanie Prymasa Tysiąclecia nader mocno podkreśla konieczny warunek aktywności. Walka o Polskę była dla niego nie tylko walką przeciw ustrojowi, ale przede wszystkim o  człowieka, który musiał nieustannie nad sobą pracować, udoskonalać się duchowo i społecznie – niezależenie od panującego ustroju. Niejednokrotnie powtarzał, że Polacy powinni nie tylko wspaniale umierać podczas zrywów, ale też wspaniale pracować. Kard. Wyszyński wyjaśniał: „umiera się raz i człowiek szybko okrywa się sławą, ale żyje się w trudzie, w męce, bólu i cierpieniu długie lata, i to jest większe bohaterstwo”[11]. Było to wezwanie do wytrwałości wiary i postanowień, do rozwijania swoich sił i zmierzaniu ku wielkości, sprzeciwiając się „życiowej łatwiźnie”[12]. Postawa i działalność Prymasa zaowocowała wieloma dziełami oraz zainspirowała wielu kapłanów, w tym Karola Wojtyłę, który mówił do Prymasa Tysiąclecia: „nie byłoby na Stolicy Piotrowej tego papieża-Polaka, który dziś pełen bojaźni Bożej, ale i pełen ufności, rozpoczyna nowy pontyfikat, gdyby nie było Twojej wiary, niecofającej się przed więzieniem i cierpieniem, Twojej heroicznej nadziei, Twego zawierzenia be reszty Matce Kościoła”[13].

Długo wyczekiwany upadek komunistycznego reżimu stał się możliwością nowego rozpoczęcia dla wielu Polaków – nie wyczerpywał jednak Prymasowskiego posłania. Myśl kard. Wyszyńskiego wybiegała bowiem w przyszłość, nie była wszak wyłącznie myślą antykomunistyczną, rodzajem „wojennej” reguły czy recepty na „trudne czasy”. Wiązała się z autentycznym dążeniem do wewnętrznej przemiany każdego z nas. Wskazywała na konieczność nieustannej pracy człowieka i Narodu. Wydaje się to szczególnie aktualne, zważywszy, że uczestniczymy w epoce religijnego uśpienia, gdy duchowość coraz mocniej spychana jest na dalszy (prywatny) plan życia społecznego, bądź redukowana do sfery magicznej. Co więcej – pomimo niewątpliwego postępu technologicznego, współczesne społeczeństwo zmaga się z indyferentyzmem, nihilizmem, wszelkimi formami rozbestwionego hedonizmu oraz naporem nowych ideologii, pragnących podporządkować sobie wszelkie formy aktywności ludzkiej. W obliczu tych nowych, wciąż nagromadzających się cywilizacyjnych i duchowych wyzwań – współczesny człowiek jeszcze bardziej potrzebuje drugiego. Tym zaś którego postawa i działalność można zainspirować wielu do rozwoju, do przeciwstawienia się życiowym trudnościom jest – bez wątpienia – kard. Stefan Wyszyński.

Jan Królewski

Bibliografia:

[1]B. Noszczak, (Nie)obecność prymasa, w: „Biuletyn IPN” 2020, nr 6, s.31.

[2]W. Roszkowski, Historia Polski 1914-1994, Warszawa 1995, s. 190.

[3]Tamże, s. 219.

[4]P. Kordyasz, Jasnogórskie Śluby Narodu Polskiego, w: „Biuletyn IPN” 2020, nr 6, s. 61-62

[5]W. Roszkowski, Historia Polski 1914-1994, Warszawa 1995, s. 226.

[6]K.W. Olszowska, https://misyjne.pl/przerwa-artykul/torturowany-i-przesluchiwany-przez-ub-145-razy-niezlomny-arcybiskup-antoni-baraniak/  (20.06.2020).

[7]R.Łatka, Niekwestionowany przywódca, w: „Biuletyn IPN” 2020, nr 6, s. 56.

[8]Tamże, s. 54.

[9]Ważną rolę odegrała tu Maria Okońska.

[10]R.Łatka, Niekwestionowany przywódca, w: „Biuletyn IPN” 2020, nr 6, s.67

[11]J Szarek, Antemurale christianitatis, w: „Biuletyn IPN” 2020, nr 6, s. 13.

[12]Tamże, s. 11.

[13]Tamże, s. 4-5