Marta Witczak-Żydowo: Europejskie spojrzenie Prymasa Wyszyńskiego

Życie, postawę, myśl teologiczną i społeczną Prymasa Tysiąclecia można analizować pod wieloma aspektami. Rola przywódcy, jaką pełnił wobec narodu polskiego też miała różne odcienie. Było to w oczywisty sposób przywództwo nieusankcjonowane, charyzmatyczne, a jednak najzupełniej realne, osadzone głęboko w ludzkich potrzebach i sercach, a dodatkowo, promieniujące daleko poza granice Polski.

„Nie jestem politykiem, jestem pasterzem”

Wiedeń, 1 września 1929 roku. Przyszły doktor ks. Stefan Wyszyński rozpoczyna roczną podróż studyjną po krajach Europy Zachodniej. Odwiedzi Austrię, Włochy, Francję, Belgię, Holandię i Niemcy, aby szukać odpowiedzi na współczesne wyzwania duszpasterskie. Przedmiotem jego zainteresowań będą problemy związków zawodowych i organizacji katolickiej młodzieży robotniczej, ale przede wszystkim doktryny i ruchy społeczne. Owocem spostrzeżeń z tego okresu stanie się publikacja „Główne typy Akcji Katolickiej za granicą”, a zdobyte doświadczenie będzie pomocne w pracy z młodzieżą, klerykami oraz robotnikami.

Przytoczony mało znany europejski wątek w biografii Prymasa Tysiąclecia zainspirował mnie do spojrzenia na Jego osobę przez pryzmat polityka, a nawet szerzej, geopolityka, który mimo braku osobistych dążeń w tym kierunku, ale wobec szczególnych okoliczności epoki staje się przywódcą „tempore interregni” – czasu opustoszałego tronu, nie tylko w wymiarze duchowym. Oczywiście, nie rozważam tu pospolitego znaczenia słów „polityk” i ,,geopolityk” – chodzi o reprezentanta polityczno-narodowościowych aspiracji społeczeństwa, doskonale orientującego się w realiach sobie współczesnych, jednocześnie posiadającego autorytet na arenie międzynarodowej.

Sam kard. Wyszyński jako nowo mianowany metropolita warszawski,  gnieźnieński i  Prymas Polski, zastrzegał: ,,nie  jestem  ani  politykiem,  ani  dyplomatą,  nie jestem  działaczem,  ani  reformatorem. Jestem natomiast ojcem waszym duchowym, pasterzem i  biskupem dusz waszych, jestem apostołem Jezusa Chrystusa”.  Historia pokazała jednak, że ranga Jego zadań i działań wychodziła daleko poza wymienione funkcje.

Polityczne aspekty prymasostwa, choć już w nieusankcjonowanej prawnie formie, w XX w. odrodził kard. August Hlond, będący wybitną postacią życia kościelnego i narodowego. To jednak przede wszystkim okres posługi kard. Wyszyńskiego wyznaczył Kościół do nowej roli, do której ze swej natury nie jest powołany, czyli jedynej organizacji społecznej niezależnej od komunistycznego państwa. Komunizm wpychał Kościół w ramy polityczne, a kard. Wyszyński mając świadomość braku legalności tej państwowości, stał się mimowolnie „pierwszym  politykiem drugiego obiegu”. Czy pragnął powierzonej mu przez historię władzy? Z pewnością nie, ale uważał jej sprawowanie za obowiązek wobec ojczyzny.

Dla polskiego Kościoła w europejskim układzie sił

Dobro narodowe od zawsze łączy się z interesem międzynarodowym, co silnie wybrzmiało w okresie komunizmu. Kard. Wyszyński rozumiał, że jego działania musiały być dostosowane do układu sił na kontynencie europejskim, co czynił z dużą mądrością, czerpiąc z dorobku innych społeczeństw katolickich. Miał doskonałe rozeznanie swoich czasów, żywo interesowały Go sprawy bieżące, nie tylko lokalne, ale również globalne.

Prymas starał się ulokować pozycję Polski w Europie, patrząc dalekowzrocznie szukał dla swojej ojczyzny rozwiązań geopolitycznych, co najdobitniej podkreśla ,,List biskupów polskich do niemieckich” z 1965 r. W dokumencie zaakcentowano, że historia polskiego Kościoła była styczna z historią kościołów innych państw, przez co jesteśmy częścią tradycji cywilizacji zachodniej. Postulowano także utworzenie bloku obrony chrześcijaństwa w centralnej Europie przed ateizmem. Ocenia się, że List zapoczątkował pojednanie z Niemcami i utorował drogę św. Jana Pawła II na tron Piotrowy.

Jednocześnie świadomie budował relacje międzynarodowe Episkopatu Polski w oparciu o kard. Karola Wojtyłę. W latach sześćdziesiątych i siedemdziesiątych dzielili się z obowiązkami – Prymas wyjeżdżał wyłącznie do Rzymu, Wojtyła jeździł natomiast po całym świecie. Nad Tybrem podejmował działania dyplomatyczne, m.in. w kierunku utworzenia regularnej organizacji diecezjalnej na ziemiach zachodnich. Mimo sprzeciwu Piusa XII wobec ustępstw na rzecz komunizmu, potrafił przeforsować porozumienie regulujące stosunki z państwem w 1950 r., co uchroniło polski Kościół przed demontażem od środka.

Prymas kierował się realizmem politycznym – wiedział, że nie może liczyć na pomoc Zachodu, który chciał wykorzystać Polaków do destabilizacji sowieckiego imperium, ale bez brania odpowiedzialności za skutki swych działań. Nie miał też złudnych nadziei na rychły upadek komunizmu, ponieważ doskonale znał ideologię i mechanizmy tego ustroju; w Polsce międzywojennej wymieniano Go nawet w gronie sowietologów. Analizując układ sił na kontynencie, przytaczał opinię prof. Oskara Haleckiego: ,,przyczyną destabilizacji w Europie na przestrzeni dwóch ostatnich stuleci było pozbawienie Polski niepodległego bytu państwowego”. Bardzo chciał, aby Polska jako suwerenne państwo zajęła należne jej miejsce wśród innych narodów.

Nie ma ładu na Starym Kontynencie

Wiedząc więcej niż przeciętny Polak o moralnych skutkach przemian cywilizacyjnych na Zachodzie, kard. Wyszyński miał również dużo spostrzeżeń i refleksji odnośnie całego Starego Kontynentu. Już w czasach sobie współczesnych widział Europę  gubiącą się w meandrach postępu, zatracającą całą myśl wypracowaną przez chrześcijaństwo i przechodzącą na myślenie indywidualistyczne we wszystkich dziedzinach życia. Zauważał oderwanie ludzi od Kościoła, rodziny, społeczeństwa na rzecz rozwoju osobistego, wolności i niezależności. Mówił, że ,,jedną z niedoli naszych czasów jest zmaterializowanie naszych myśli, uczuć, najświętszych spraw. Materia jest niemal bóstwem”, a także, że ,,bez chrześcijaństwa nie będzie Europy”.

Prof. Paweł Skibiński wskazuje, że często spotyka się z opiniami historyków Kościoła na Zachodzie, którzy mówią: „wielka szkoda, że nie mieliśmy swojego Wyszyńskiego”. Oddziaływanie Prymasa na inne kraje, szczególnie europejskie, było niebagatelne. Najpierw traktowano Go podejrzliwie, potem z podziwem i czcią. Opisywany wcześniej wyjazd w ramach doktoratu z 1929 r. do Europy Zachodniej był wyjątkiem – Prymas nie chciał wyjeżdzać z ojczyzny, traktując pobyt w niej jako swój obowiązek, a mimo to, poznała Go cała Europa.

Zapraszamy również do obejrzenia debaty online o Prymasie Wyszyńskim, która odbyła się w Oddziale w Poznaniu:

Marta Witczak-Żydowo